03 czerwca

#249. Grób mojej siostry - Robert Dugoni



Tytuł: Grób mojej siostry
Tytuł oryginału: My Sister's Grave
Autor: Robert Dugoni
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Data wydania: 8 marca 2017
Cena katalogowa: 34,00 zł
Tracy i Sara Crosswhite były kochającymi się siostrami, zdolnymi do poświęceń na rzecz tej drugiej. Miały swoje tajemnice, swój świat i problemy, z którymi starały się radzić jednak razem. Kiedy ślad po Sarze ginie, Tracy nie może dać za wygraną, nie może pogodzić się z utratą ukochanej siostry i obwinia się za to, co się stało. O dokonanie zbrodni oskarżono jednego z okolicznych mieszkańców, którego kartoteka kryminalna wskazywała go jako najbardziej potencjalnego sprawcę. Dowody przedstawione w tej sprawie wydają się być nie do końca wiarygodne, a może nawet sfabrykowane. Zwłok Sary nie odnaleziono przez kilkanaście lat od jej zaginięcia. Kiedy jednak w okolicy odnaleziono kości, pierwsze skojarzenia padły na małą Crosswhite.
Pierwszy raz książka mnie tak sromotnie oszukała.
Grób mojej siostry nie jest książką wybitną i szczególnie porywającą – przynajmniej mnie jakoś specjalnie nie porwała. Czyta się ją dobrze, jest intrygująca, ale ani fabuła, ani postaci, nie są wykreowane w nadzwyczajny sposób. No ale zakończenie, którego w ogóle nie przewidziałam, mnie zmiażdżyło i to jest element ratujący tę książkę i sprawiający, że na długo o niej nie zapomnę. Pierwszy raz dałam się tak zwieść książce – ale to wszystko przez to, że większa jej część była taka po prostu okej, przestałam przeczuwać, że może nastąpić bardzo nieoczekiwany zwrot akcji.
Robert Dugoni już od samego początku wprowadza czytelnika w lekki stan uśpienia. W związku z tym, że od pierwszych stron odkrywa praktycznie wszystkie karty, tym samym zabijając ewentualne zagadki, nad którymi czytelnik mógłby się pogłowić dodatkowo, książka sprawia wrażenie przewidywalnej i banalnej. Jedyną niewiadomą jest postać mordercy i autor jakoś niespecjalnie próbuje zaangażować czytelnika w poszukiwania, a raczej pozwala mu spokojnie płynąć z fabułą. Grób mojej siostry nie jest książką mrożącą krew w żyłach, w której na każdym kroku pojawiają się zwroty akcji, powiedziałabym nawet, że brakuje jej tego czegoś. Nie jest dynamiczna, nie ma w niej szaleńczych pościgów. Wprowadzony wątek prawniczy jest elementem wyróżniającym tę powieść, a dużą zaletą stylu autora jest nieprzytłoczenie nieobeznanego z prawem czytelnika regułkami czy sformułowaniami – fragmenty są łatwe w odbiorze i dodatkowo podkręcają napięcie.
Małe, mroczne miasteczko i jego mieszkańcy – sprawiający wrażenie nieuprzejmych, zagubionych w życiu, przytłoczonych i napiętnowanych wydarzeniami z tak odległej przeszłości – nadają niesamowitego klimatu tej powieści. Na pierwszy rzut oka widać, że ta tragedia i jej późniejsze konsekwencje nie tylko dotknęły rodziny Crosswhite, ale miały też ogromny wpływ na okolicznych mieszkańców, którzy z jednej strony nadal walczą z wspomnieniami, ale z drugiej nie godzą się na ponowne rozgrzebywanie sprawy.

Mam dość mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Z jednej strony urzekł mnie jej klimat i samo zakończenie, ale jednak odczuwam lekki niedosyt. Czekam na kolejne tomy cyklu Tracy Crosswhite i oby wywarły na mnie jeszcze lepsze wrażenie!


2 komentarze:

  1. Przede wszystkim przyciąga mnie do tej książki klimat lokalnej społeczności. Takie małe miasteczko i rozgrywające się w nim historie to zawsze coś, co w moich oczach jest na plus, bo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam mieszane uczucia względem tego tytułu, aczkolwiek zaciekawiłaś mnie tą książką. Mimo niedociągnięć z chęcią po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.