27 listopada

10 FAKTÓW O MNIE




Kaja z Do kawy blog nominowała mnie Liebster Award 2016, za co bardzo jej dziękuję .
Dawno nie było tego typu tagu na moim blogu, dlatego zdecydowałam się na jego wykonanie i przedstawienie 10 faktów o mnie. Jak to Kaja napisała „nie samymi książkami autor bloga książkowego żyje”, a ten post jest świetną okazją do tego, abyście poznali mnie z trochę innej strony.


WOLĘ ROBIĆ KSIĄŻKOM ZDJĘCIA NIŻ O NICH PISAĆ

Zacznę od tego, że mówię raczej niewiele. Nie jestem typem osoby, która mówi tylko po to, żeby mówić. Bardziej spełniam się w roli słuchacza. Podobnie jest z pisaniem – z którym już od czasów wczesnoszkolnych miałam problem – wolę pisać mniej, a najlepiej chyba wcale. Nieraz zastanawiałam się co mnie podkusiło do tego, żeby założyć bloga recenzenckiego – na którym trzeba publikować NAPISANE teksty – skoro pisanie sprawia (i sprawiało) mi tak wiele bólu. Za to robienie zdjęć od zawsze mnie kręciło i sprawiało, że czułam się spełniona, ale w natłoku obowiązków fotografia zeszła na dalszy plan, a później praktycznie zupełnie zniknęła. Bookstagram przypomniał mi jaka to frajda porobić czasem zdjęcia, pokombinować z kompozycjami i przekazać ludziom coś za pomocą obrazka, a nie miliona zupełnie niepotrzebnych, pewnie nawet nie czytanych, słów.




NIE LUBIĘ POŻYCZAĆ SWOICH KSIĄŻEK

Ludzie nie szanują nie swoich rzeczy. Ameryki nie odkryłam, ale za to znalazłam sposób na utrzymanie moich książek w znakomitym stanie. Sekretem jest niepożyczanie ich nikomu. Ja mam jedną osobę w gronie swoich znajomych, której mogę powierzyć każdą książkę i przy której mam 100%-ową pewność, że nic się z nią nie stanie – nie wróci z pozaginanymi rogami czy połamanym grzbietem. On – tak, jest facetem – jest najlepszym książkowym tatą jakiego kiedykolwiek spotkałam!



JESIENIĄ I ZIMĄ ŹLE MI SIĘ CZYTA

Jesień i zima to pory roku, w czasie których mam wieczną chandrę. Najchętniej zamknęłabym się w domu i misiowym sposobem przespała całą „niewygodną” część roku. Wychodzę do pracy – jest ciemno, wracam z pracy – jest ciemno. Odechciewa się życia, a tym bardziej czytania. A deszcz czy śnieg bębniący o parapet usypia mnie lepiej niż wszystkie nasenne medykamenty razem wzięte. Wolę czytać na słonku, w ciepełku, w plenerze, a nie zamknięta w małej klitce ze sztucznym oświetleniem.



JESTEM JAK MLEKO – SZYBKO I NAGLE ZACZYNAM SIĘ GOTOWAĆ

Niewiele mi trzeba, żeby porządnie wyprowadzić mnie z równowagi. Wystarczy jedno złe słowo, jedno krzywe spojrzenie, a ja już cała się gotuję. Ostatnio uczę się panować nad swoimi nerwami, ale średnio mi to wychodzi. Nienawidzę kiedy ktoś mnie bezpodstawnie krytykuje, wchodzi mi w słowo lub próbuje mnie przekrzyczeć. Ciężko znoszę kiedy podważa się moje zdanie. A szczególnie szybko wpadam w szał kiedy jestem głodna albo niewyspana. Mogę zjeść Cię żywcem, więc lepiej bez kija nie podchodź. Chyba, że masz coś do jedzenia, to śmiało!



NIE POTRAFIĘ UJARZMIĆ SWOJEGO SŁOMIANEGO ZAPAŁU

W mojej głowie rodzi się milion pomysłów na minutę. Nawet przez sen potrafię zostać natchnięta do zrobienia czegoś. Problem polega na tym, że kiedy się za coś zabieram to oczekuję, że od razu mi się to uda – bez żadnych powtórek, prób i wielogodzinnych starań. Robię i wychodzi perfekcyjnie. Ale niestety, w rzeczywistości do końca tak nie jest, więc wiele pomysłów ląduje w koszu, bo nie mam na nie cierpliwości i jakoś tak mi się ich odechciewa.



LEPIEJ ŻYJE MI SIĘ W NOCY A ŚPI W DZIEŃ

Jeżeli wstając widzę na zegarku godzinę wcześniejszą niż 8.00 to jestem niewyspana – automatycznie, podświadomie się nie wysypiam. Oczywiście im późniejsza godzina na zegarku, tym ja zwlekam się z łóżka bardziej wypoczęta. Najśmieszniejsze jest to, że mogę położyć się o 6 rano i wstać o 12 w południe i będę bardziej wyspana, niż jakbym przespała 9 godzin w czasie nocy (załóżmy od 21 do 6 rano). Jestem sową, a codzienne wstawanie po piątej w tygodniu powoli mnie zabija.



LUBIĘ WKŁADAĆ KIJ W MROWISKO

To, że jestem wybuchowa już wiecie. Teraz Wam jeszcze powiem, że jestem złośliwa. Tam gdzie afera, tam i ja (przeważnie, bo czasami uda mi się przegapić niezłą okazję). Dodaję swoje trzy grosze, podjudzam wszystkich dookoła i dodatkowo sama się nakręcam. Mówię co myślę, przeważnie w kulturalny sposób, chociaż czasami mnie ponosi, ale to przez głupotę innych. Wkładam kij w mrowisko i czekam na rozwój sytuacji. A później wsadzam jeszcze raz.
Sprzedaję się z najlepszych stron, a co!



LUBIĘ PODRÓŻOWAĆ DLA SAMEGO JEŻDŻENIA

Kiedyś podróżowanie wszelakimi środkami lokomocji było dla mnie prawdziwą udręką, bo miałam chorobę lokomocyjną. Teraz mogłabym nie wychodzić ze środków transportu, jeżeli mam tylko dostęp do okna. Mogę godzinami gapić się na mijany krajobraz i rozmyślać o swoim życiu, o różnych dziwnych sytuacjach zastanawiając się jednocześnie „co by było gdyby…”. Nie lubię rozmawiać w czasie jazdy, czytanie książek też mi średnio idzie, bo rozpraszam się widokami za oknem. Całkowita ciemność zupełnie mi nie przeszkadza.



OD NIEDAWNA PLANUJĘ SWOJE TYGODNIE

Przez jesień jakoś się rozbiłam. Straciłam motywację do wszystkiego, czas zaczął przeciekać mi przez palce, a rzeczy – jak były nie zaczęte, tak zostawały przez długi czas. Żeby wziąć się jakoś za siebie, zwiększyć skuteczność życia, zaczęłam planować. Najpierw zaczęło się od spisywania planów blogowych na papierowych planerach, teraz spisuję wszystko, co danego dnia powinnam zrobić.



PRZEKONAŁAM SIĘ DO KAWY

Nie byłam kawoszem, a zapach kawy działał na mnie jak płachta na byka – szczególnie tej nierozpuszczalnej, mega aromatycznej. No ale jak to – wszyscy dorośli piją kawę, a ja nie? Tak być nie może! Dla własnego zdrowia zaczęłam przerzucać się z chemicznych napojów energetycznych na kawę i idzie mi całkiem nieźle, bo powoli przyzwyczajam się do jej smaku (i zapachu!).




Jeszcze raz dziękuję Kai za nominację!
Jako że tego typu posty bardzo mi się podobają, lubię do nich zaglądać u innych blogerów i dowiadywać się różnych smaczków o ich autorach, przekazuję pałeczkę dalej i zapraszam

Tomka z bloga Nowalijki,
Olgę z bloga Wielki buk,
Karolinę z bloga Caroline Livre,
Anię z bloga Chaos myśli,


11 komentarzy:

  1. Słomiany zapał - skądś to znam ;P Mam identycznie - multum pomysłów, ale zero cierpliwości.
    Kawy nie znoszę - nie mogę się przekonać do jej zapachu i nie mam zamiaru tego robić.
    I też jestem nocnym markiem, a wstawanie rano to dla mnie katorga. Jak tylko mam okazje spać ile mi się podoba, to śpię prawie do południa ;P
    Pozdrawiam cieplutko!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze, że ja również uwielbiam wkładać kij w mrowisko, choć czasami tego żałuję. Ostatnio podkusiło mnie to do opublikowania wpisu na blogu pt. "Dlaczego przestałam oglądać booktuberów?" chcąc podjudzić troszkę atmosferę, czekając na ciekawe komentarze, których na szczęście nie brakło. I już myślę gdzie by ten kij włożyć tym razem... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się porównanie do mleka, jest takie obrazowe :D Również nienawidzę pożyczać swoich książek i przekonałam się do kawy. Nadal nie lubię robić zdjęć - nie mam na to czasu, nie mam pomysłu, za to Twoje są cudowne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamy wiele wspólnego, serio :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod kilkoma punktami też mogłabym się podpisać. Dla mnie noc to też nie najlepsza pora do spania. W ciągu dnia chodzę jak trup, a wieczorem nagle ożywam i kiedy inni kładą się spać, ja mam ochotę działać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odnajduję się w tak wielu Twoich faktach, że to aż przerażające :D
    Nie lubię (albo inaczej - nie potrafię) robić zdjęć książkom, więc bardzo zazdroszczę Ci tej smykałki. Nie cierpię pożyczać książek, bo zwyczajnie nie ufam ludziom i z każdą przekazaną książką oczyma wyobraźni już widzę jej śmierć, połamane grzbiety i pomazane strony. Pożyczam - tak jak Ty - jednej tylko osobie, bo wiem, że dba o książki, a już cudze strzeże jak oka w głowie. Gotuję się w równie prędko - a zwłaszcza wtedy, gdy ktoś mi mówi "Ale nie denerwuj się". Normalnie jakby mnie wtedy piorun strzelił :D Kocham jeździć w długie podróże, bo kocham jeździć czy to samochodem, autobusem czy też pociągiem. Im dłużej to trwa, tym lepiej. Ach, zaczęłam też planować swoje życie (a raczej zacznę, od przyszłego roku) - nabyłam nawet Miss Planner.
    Nie rozumiem tylko jak Ty możesz nie lubić zimowo-jesiennego czytania pod kocami i z parzącą w nos herbatą? :D

    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też nie lubię pożyczać moich książek, mam taki mega opór przed tym! Ale za to uwielbiam czytać jesienią i zimą, jest klimat ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nie lubię pożyczać swoich książek :D Jeżeli już to robię, to najchętniej do książki dołączyłabym instrukcję obsługi ^^ Moje książki po parokrotnym przeczytaniu przeze mnie wyglądają jak nowe i oczekuję, aby oddana przez kogoś moja książka również wyglądała jak nowa ;)
    Też żyje mi się lepiej w nocy. Wtedy mam najwięcej roboty i późno chodzę spać. Wstaję jednak wcześnie, bo chociaż jestem nocnym Markiem, to równocześnie jestem rannym ptaszkiem :D W dzień nie potrafię zasnąć jednak ;)
    W ziemie i jesieni czyta mi się najlepiej :D Kocham, gdy za oknem ulewa lub śnieżyca, a ja z książką od kocem, a w ręce kubek herbaty z cytryną :D
    Bardzo fajny pomysł na post, wiele się o Tobie dowiedziałam :)
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio również zauważyłam, że wolę robić książkom zdjęcia, niż o nich pisać. Co w sumie jest trochę przykre, jeśli prowadzisz bloga. :D
    Nie przepadam też za pożyczaniem książek, ale to mnie w ogóle nie dziwi. Nie raz i nie dwa dostawałam książkę ubrudzoną czy mającą pozaginane rogi. :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też lubię robić afery, lubię proponować dyskusje... może sama nawet o tym napiszę :) Dziękuję za nominację, skorzystam, a co!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze wiedzieć, że ktoś też woli spać w dzień a żyć w nocy! W domu wszyscy się już przyzwyczaili, że jak wracam do domu po południu to idę spać, a jak jest ciemno i cicho to się dopiero budzę :D No i te podróżowanie! Jak dla mnie najlepszą częścią wyjazdów (tych niesamochodowych) jest sama jazda :D
    Nigdy u mnie czegoś podobnego nie było na blogu, więc dziękuję za nominację, na pewno coś takiego się pojawi, niech tylko miną dwa tygodnie jak zakończę semestr w szkole :D
    PS. Planowanie jest super! Ja organizuję swoje życie od roku w plannerze i nie wiem jak wcześniej bez niego funkcjonowałam haha nagle znalazłam więcej czasu :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.