30 maja

#23. Odłamki- Ismet Prcić

Źródło okładki: www.publio.pl (24.05.2015)
Tytuł: Odłamki
Autor: Ismet Prcić

Tytuł oryginału: Shards
Język oryginału: angielski
Kategoria: literatura współczesna
WydawnictwoSine Qua Non
Liczba stron: 432
Data wydania: 18 marca 2015
Cena detaliczna: 34,90 zł


Opis wydawcy:


Obsypany międzynarodowymi nagrodami debiut literacki.

Ismet kocha teatr, chce się umawiać na randki i pić wino z przyjaciółmi. Ale w rozdartej okrutnym konfliktem etnicznym Bośni nie ma na to miejsca. Po dramatycznych wydarzeniach chłopak zostawia całą rodzinę. Zostaje uchodźcą. Jednak ucieczka do amerykańskiego raju tylko pozornie jest wybawieniem…

Mustafa Nalić jest żołnierzem. Jego rzeczywistość to wszechobecne okrucieństwo, śmierć najbliższych i frontowe koszmary. Losy dwóch młodych mężczyzn zaczynają się ze sobą niebezpiecznie splatać. Jakby należały do jednego człowieka… Kim naprawdę są Ismet i Mustafa?

Odłamki to imigracyjna powieść z przejmującą panoramą umęczonego wojną kraju i jednocześnie niezwykła „autobiografia” – element terapii Ismeta Prcicia. Książka zachwycająca młodzieńczą nadzieją i humorem, a także wielką dojrzałością w rozliczeniu wojennej traumy.




Moja ocena: 6/10


Muszę przyznać, że przygotowanie recenzji Odłamków zajęło mi sporo czasu. Po przeczytaniu książki miałam w głowie całkowitą pustkę. Była to jedna z tych książek, która sprawiła mi ogromne problemy w przebrnięciu przez nią powodując jednocześnie, że gubiłam wątek i nie mogłam się skupić- przez co zupełnie nie wiedziałam co czytam. Ale co najważniejsze udało mi się- a to znaczy, że więcej nie będę musiała do niej wracać. Nie jednokrotnie miałam ochotę przerwać czytanie i pozostawić ją w kącie, do momentu aż nadejdzie odpowiedni moment, wena, do przeczytania jej ponownie, tym razem w całości. Ale dałam radę, mogę być z siebie dumna. Czuję się wyczerpana, jakbym miała książkowego kaca.
Co prawda cała sytuacja wprawiła mnie w zakłopotanie, bo po przeczytaniu opisu wydawcy, byłam przekonana, że będzie to książka, którą przeczytam jednym tchem, z zapałem i fascynacją. A tu taka niespodzianka. Może moje oczekiwania były zbyt wygórowane?- ciężko stwierdzić. Spodziewałam się lepszego poznania tej wojny- po przeczytaniu książki wiem, że była, wiem, że ludzie ginęli i wiem, że autor przeżył.

Historia książki oparta jest na faktach, ba, jest to pewnego rodzaju autobiografia autora. Na skutek przeżyć autor doznał stresu pourazowego i trafił do lekarza, który to zasugerował Ismetowi spisywanie wszystkiego- wszystkich przeżyć, myśli.

„Mówi, że mam zespół stresu pourazowego. Że pigułki to tylko tymczasowe rozwiązanie i żeby naprawdę wyzdrowieć, muszę ujrzeć swoje doświadczenie w szerszym kontekście, żeby ogarnąć, co i jak.”

Wydaje mi się, że miał to spisywać w porządku chronologicznym [poprawcie mnie jeśli się mylę], natomiast książka (jako poskładane „do kupy” pamiętniki) jest jednym wielkim, oprawionym bałaganem. Jak już wspominałam, czasami się gubiłam, traciłam wątek, skupienie i zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Myślę, że to też spowodowało, te wszystkie trudności z przeczytaniem książki.

Wojna zdziesiątkowała Bośnię. Początkowo autor obwiniał się za jej nadejście, chciał cofnąć czas, męczyły go wyrzuty sumienia, za wszystkich, którzy już zginęli i zginą w przyszłości. Pojawił się wybór- zostać czy uciekać. Ismet wybrał to drugie, pozostawiając wszystkich, których kochał- rodziców, brata, pierwszą miłość.

„Dwóch innych członków rodziny Prciciów przetarło ten szlak. Najpierw mój stryjeczny dziadek, Bego, który uciekał przez nadciagającą niemiecką inwazją przez Paryż i osiadł w mieszkaniu we Flushing Meadows i tam też zmarł w samotności. A potem mój stryjek, Irfan, który zwiał komunistom w 1969 roku i skończył w Kalifornii (…)”.

A więc czemu nie, skoro już ktoś tego próbował i mu się udało. Ale czy postąpił słusznie? Nie wiem, nie mi to oceniać. Z jednej strony wykazał się odwagą, że przebył tak długą drogę do swojego „wybawienia”, ale z drugiej strony pozostawił wszystkich, których kochał- to było trochę samolubne.

Autor określa siebie jako samotnika i jest z siebie bardzo dumny, że nie potrzebuje ludzi by czuć się szczęśliwy. Cała sytuacja zmienia się w momencie gdy trafia do Ameryki. Nie zna zupełnie nikogo i czuje się bardzo samotny. Wreszcie znajduje przyjaciół, trafia na wymarzone studia, ale czy to faktycznie jest tą idyllą, do której tak uparcie dążył wbrew wszelkim przeciwnościom?

A kim jest Mustafa? Dobre pytanie.



Mieliście już okazję czytać Odłamki? Czy może dopiero macie w planach?

Źródło: Instagram
*Powieść udostępniona dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non.



12 komentarzy:

  1. Ja również czytałam "Odłamki", po lekturze tej książki miałam totalny chaos w głowie, także traciłam się w tej książce, były takie chwile, kiedy chciałam przerwać jej czytanie, a po napisaniu recenzji, cieszyłam się, że mam to za sobą! Ja również spodziewałam się zupełnie czegoś innego, tymczasem otrzymałam swoisty pamiętnik, który według mnie stanowił pewnego rodzaju terapię dla samego autora... i ten bałagan, niezwykle trudny do ogarnięcia przez czytelnika... ;) I ja nigdy nie wrócę do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ktoś poza mną ma taką opinię ;)
      Pozwoliłam sobie dziś poczytać inne recenzje na lubimyczytac.pl i tam większość, ku mojemu zdziwieniu, była pozytywna. Już zaczęłam się martwić, że ze mną jest coś nie tak, że ta książka do mnie nie trafiła ;)

      Usuń
    2. Haha, ja też miałam takie odczucia... odnosiłam wrażenie, że ta książka tylko mnie niespecjalnie przypadła do gustu, bardzo ucieszyłam się jak przeczytałam Twoją recenzję, ponieważ i na mnie książka nie zrobiła kolosalnego wrażenia, aczkolwiek nie była też zupełnie beznadziejna ;) ale o tym to już nie będę się rozpisywała, zapraszam do przeczytania mojej recenzji ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Choć o "Odłamkach" czytałam praktycznie same dobre recenzje, to ja jednak sobie odpuszczę ten tytuł. Nie przepadam za książkami wojennymi, nie mój gust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojny samej w sobie jest tam niewiele, jak dla mnie zdecydowanie za mało. Autor skupia się bardziej na samym sobie (jak to już bywa w autobiografiach ;) ), swoich przeżyciach, myślach, problemach.

      Usuń
    2. Zgadzam się, samej wojny zabrakło w tej książce! :)

      Usuń
  3. Fajnie jest trafić na blog gdzie można znaleźć perełki wydawnicze dziękuje za recenzje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za czytanie moich postów i komentarz od rana podnoszący na duchu ♥

      Usuń
  4. Ja mam dopiero w planach. Ale chyba po taki sporej ilości zachęcających recenzji, chyba szybciej skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś miałam na nią wielką chęć, ale w końcu odpuściłam, po Twojej recenzji już raczej po nią nie sięgnę :) Bardzo rzetelny i przemyślany tekst, brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zainteresowała mnie ta książka

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.